Cicho, cicho, bo przyjdzie... "Pani Cisza"

"Pani Cisza" Arkady Saulski




        "Czerwony Lotos", czyli pierwsza część trylogii Arkadego Saulskiego "Zapiski stali" spodobała mi się mimo najróżniejszych recenzji na stronach internetowych, dlatego też byłem ciekaw dalszych losów Kentaro i tego co tym razem zgotuje mu autor. Nie muszę zatem mówić, że z wielkim entuzjazmem sięgnąłem po kontynuację przygód Ducha, czyli powieść pod tytułem "Pani Cisza". Miałem nadzieję, na ponownie, dobrą i lekką historię z naprawdę dobrze oddanym klimatem Azji. Niestety, nie wszystko poszło po mojej myśli, choć nadal jest dobrze.

        Książka, tak jak poprzednia część, podzielona została na trzy Omote. W pierwszym praktycznie nie widzimy Ducha, jedynie czasem w historii przewija się gdzieś w tle, niczym prawdziwy duch, choć możemy się jedynie domyślać, że to Kentaro. Głównym bohaterem pierwszej części powieści jest za to Kitsune Hayai, shomyo, służący klanowi Nagaty. Klan ten powoli popada w ruinę, stary daimyo podupada na zdrowiu, a jego kilkuletni syn prawdopodobnie umrze jeszcze przed nim. Tymczasem klan Węży, czyli zbieranina wszelkiego rodzaju banitów, roninów i innych wyrzutków coraz zacieklej atakuje klanowe ziemie. Kitsune Hayai musi poprowadzić samurajów oraz ashigaru do boju, by ochronić lud oraz honor klanu. 

        Pierwsza część skupia się przede wszystkim na walkach prowadzonych przez obydwa klany oraz rozterkach shomyo, który nie chce zawieść swojego pana. Całość jest opisana dosyć ciekawie, widać, że autor naprawdę ma ogromną wiedzę na temat Azji i spokojnie mógłby prowadzić wykłady na wiele różnych tematów związanych z tym kontynentem. Dzięki temu czuć specyficzny klimat podczas lektury. Naprawdę bardzo doceniam to jak Arkady Saulski potrafi zbudować azjatycki klimat dzięki swojej przeogromnej wiedzy i myślę, że jest to jeden z powodów, dzięki którym książki o Kentaro są tak dobre. 

        Wspomniany Kentaro jako bohater prawie pierwszoplanowy pojawia się w drugiej połowie pierwszego Omote i powoli przejmuje pałeczkę od Kitsune, stając się głównym bohaterem powieści. Jest to ciekawy zabieg, podobało mi się takie stopniowe przejmowanie kontroli przez Ducha. Kolejne części powieści to typowa historia z motywem drogi, podczas której Kentaro napotyka kolejne trudności w drodze do celu. Są bóstwa, magia i walka na miecze, czyli komplet z pierwszej części. Mam wrażenie, że tych typowo samurajskich pojedynków jest mniej w porównaniu z "Czerwonym Lotosem" na co niestety ubolewam, gdyż akurat mi podobały się krwawe pojedynki japońskich wojowników.


        Muszę także wspomnieć o postaci Pani Ciszy oraz satysfakcjonującym mnie zakończeniu wątku młodego Koneko. Akurat te aspekty powieści na zdecydowany plus. Ciekawi mnie co wydarzy się w ostatniej części trylogii, gdyż już sam tytuł, czyli "Bitwa Nieśmiertelnych" sugeruje, że może to być epickie zakończenie "Zapisków stali".


        "Pani Cisza" wcale nie jest złą książką, lecz przegrała z moimi oczekiwaniami i poprzeczką, którą autor sam sobie ustawił na znacznej wysokości "Czerwonym lotosem". Uważam, że pierwsza część trylogii była lepszą książką, jednak ta nadal broni się azjatyckim klimatem, wiedzą autora na temat kultury, religii oraz walki Dalekiego Wschodu, a także ciekawymi opisami i zabiegami stylistycznymi. Na pewno sięgnę po "Bitwę Nieśmiertelnych", by zobaczyć jak zakończyła się historia Kentaro oraz jego bliskich.

Komentarze

Popularne posty